Już od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad tarotową techniką nazywaną metodą barda czy też minstrela (bardic technique), lub po prostu metodą snucia opowieści (story-telling technique). Myślę, że same nazwy już sugerują o czym chcę opowiedzieć. Z takimi pomysłami spotkałam się kanale YT należącym do The Four Queens, uznanej brytyjskiej tarocistki i doradczyni duchowej (i pewnie nie raz będą ją wspominać). Szczerze, nie byłam do tego pozytywnie nastawiona. Praca twórcza jak pisanie jest dla mnie bardzo ważne i pielęgnowałam w sobie przekonanie, że ta kwestia akurat nie powinna być analizowana przy pomocy Tarota. Można znaleźć bez problemu w źródłach anglojęzycznych rozkłady pomagające w pracy twórczej, nawet sobie zapisałam jeden taki układ do dziennika, bo po prostu mnie zaciekawiło. Mój pierwszy odczyt na blokadę pisarską (ta niepohamowana ciekawość) nie był specjalnie zachęcający, więc na jakiś czas to zarzuciłam. Z perspektywy czasu ten rozkład powiedział dużo dobrych rzeczy, ale z czytaniem wtedy byłam naprawdę na bakier.
Kwestia twórcza wróciła jak bumerang przy zupełnie innej okazji. Oglądałam filmiki w których The Four Queens opowiadała o metodzie minstrela. W tej metodzie wiele się kryje. Są sposoby na stworzenie bohatera swojego opowiadania lub powieści, można spróbować określić jaką długość ma mieć forma pisana, ile zwrotów akcji umieścić i tak dalej. Ale tym co mnie najbardziej zaciekawiło, a przy tym zachęciło, aby znowu się zastanowić nad tym, była możliwość analizy poszczególnych kart. Sztandarowym sposobem jest wzięcie losowe karty, czy też dwóch, trzech lub nawet więcej i z nich ułożyć pewną historię. Jak długa, zależy od nas samych. Mamy do dyspozycji pełną wolność twórczą.
Jak można się już domyślić, dzisiaj wieczorem, mimo chęci zrobienia czegoś zupełnie innego, wyciągnęłam karty, aby napisać sobie krótką historyjkę. Karty które wylosowałam to Kochankowie, 8 Mieczy i Król Monet. Historyjka jest naprawdę króciutka i nie miała za zadanie być specjalnie odkrywcza, czy wartościowa literacko. Miała być po prostu ćwiczeniem na rozumienie i łączenie kart w jedną całość.
Ciepło słonecznych promieni czuli na każdym milimetrze skóry. Krople potu spływały na źdźbła trawy, aby przez chwilę być poranną rosą. Przyjemność była wszystkim, zamknięta w słońcu. Promienie pieściły tak samo jak palce kochanki.
Czy zdawał sobie sprawę z myśli jakie kryły się w jej głowie? Czy wiedział ile smutku musiała spychać głęboko do podświadomości? On nie wiedział nic i nic nie chciał wiedzieć. Liczyła się rozkosz. Słońce przecież daje cień, ale po co miałby to widzieć?
Chwila.
- Kocham cię - wyszeptał jej do ucha.
Ona nic nie odparła.
Gdy niezdarnie się ubrali i poszli w swoje strony, ona zatopiła się w ponurych myślach, spętana poczuciem winy. A on? On wrócił do domu, pracy, żony.
Tak właśnie metoda minstrela wygląda w praktyce. Bardzo łatwo mi się pisało tą historyjkę. Tak z około dwudziestu minut. Zresztą nie czułam specjalnej potrzeby, aby szaleć z tym pisaniem. Dodam też, że patrząc na trzy karty, widziałam je linearnie. Oznacza to, że pierwsza wybrana karta rozpoczyna historię, a kolejne to kontynuacja wątku. Talią, którą tutaj użyłam, była "Tarot of Reflections", dlatego przy Kochankach jest słońce. Słońce z karty Kochanków jest tym samym słońcem co na karcie dziewiętnastej. Mam nadzieję, że ten mały eksperyment zachęca do pracy własnej.
Serdecznie polecam przeglądanie kanału The Four Queens, a tutaj daję filmik właśnie poświęcony metodzie minstrela w kontekście analizy kart.
ps. Nazwałam dla siebie bardic technique metodą minstrela ponieważ bardziej mi się podoba. Czysto subiektywny wybór.
pps. Pewnie w przyszłości będę serwować od czasu do czasu takie historyjki. Jest to naprawdę niesamowite ćwiczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz