sobota, 27 września 2014

wtorek, 27 maja 2014

do posłuchania

Pracuję na kolejnymi postami, które rodzą się w bólach. Dlatego też dla osłody sympatyczna piosenka z Tarotem w tle.


czwartek, 22 maja 2014

prosty rozkład na spotkanie

Przedwczoraj wpadł mi pomysł na rozkład pozwalający przygotować się na spotkanie. Może to być spotkanie z przyjacielem lub przyjaciółką, randka, interesy. Jeśli tylko pojawi się potrzeba rozłożenia kart, proponuję mały rozkład na cztery karty. 


1---3---2
4

1. Ty - jak będziesz się zachowywać, jaką rolę przyjmiesz podczas spotkania. 
2. Osoba - jak będzie się zachowywać, jaką rolę przyjmie podczas spotkania.
3. Uczucia, emocje - jakie odczucia pojawią się między wami.
4. Rezultat - jak będą wrażenie po spotkaniu, może nieoczekiwane wydarzenie, jakie efekty rozmowy biznesowej, itp. 

Mam nadzieję, że to maleństwo komuś się przyda. 

Ps. Rozkład ten pokazałam na forum Aeclectic pod nazwą "The Meeting Spread (4 cards)".



sobota, 3 maja 2014

Luźne myśli - XVIII Księżyc

Księżyc to nie tylko wodzenie za nos.

Księżyc to nie tylko światło odbite, pokazujące tylko niepewne rozwiązania.

Księżyc to nie tylko brama do szaleństwa i pogłębiania wątpliwości.

Karta ta to Tajemnica. Tajemnica, która zaprasza do siebie. Mogą to być manowce, iluzja, kuszenie do występku wbrew sobie. Jednak kto wie, co jest na końcu tej ciemnej drogi? Czy to musi być kłamstwo?

Księżyc wymaga poświęcenia i odwagi. Wymaga, aby strach przestał być wrogiem. W najciemniejszych zakamarkach naszego umysłu, wśród lęków, które daje nam życie w tym świecie, trzeba znaleźć sprzymierzeńca, przyjaciela. Odbite światło może nas oszukać tylko wtedy, gdy sami tego chcemy.

Obawy nas zabijają. Powoli zabierają kawałki Duszy i zastępują twardą skorupą. Czy tak ma wyglądać nasze życie? Czy zawsze powinniśmy wybierać pewne drogi, aż tylko zostanie nam Rozum, a Dusza stłamszona? Przecież Księżyc pokazuje wędrówkę Duszy przez Ciemność, którą sami tworzymy. Wszystkie kłamstwa należą tylko do nas. One też są odbiciem - odbiciem materialnej rzeczywistości, której pełne oświetlenie tylko udaje Słońce. Nie ma Iluminacji, nie ma Tajemnicy. Z wielką łatwością odrzucamy niepewność, ból, strach.

Księżyc obnaża, ile zachowawczości mamy w sobie. W karcie kryje się potężna siła, która może nas zabrać dalej, bo na końcu najciemniejszej drogi czeka Światło.

***
Talia: Tarot of Reflections, Francesco Ciampi, Lo Scarabeo 2005

wtorek, 22 kwietnia 2014

wiadomości ciąg dalszy...

Mało się dzieje na blogu, o wiele mniej niż bym chciała co wynika z różnych przyczyn. Jak można było się spodziewać, praktyka tarotowa otworzyła wiele drzwi, i to takich, których się nie spodziewałam. Potrzebuję wiele czasu, aby przeanalizować, czy ma się to stać częścią tego bloga. Nie podoba mi się pomysł, aby otworzyć drugi, ponieważ zostaję przy kwestiach duchowości i nawet fizycznie mi się nie chce robić drugiego, bo tematyka będzie się zazębiać. Lepiej, kiedy wszystko będzie w jednym miejscu.

Dlaczego zastanawiam się, aby poszerzyć zakres? Wynika to z tego, że polskim środowisku, nazwijmy go ezoterycznym, panują dziwne zasady, które mi kompletnie nie pasują. Niszczy się w zarodku własną kreatywność i otwartość na doświadczenia, wiele kwestii jest zwulgaryzowanych i traktowanych powierzchownie. Czytając rozliczne artykuły na "temat", widać brak wiedzy merytorycznej, a jak jest, to brak podejścia osobistego i intuicyjnego. Dotyczy to przede wszystkim nurtów dalekowschodnich jak religie dharmiczne (nie będę używała słowa "hinduizm", bo jest to coś okropnego i wymysł zachodniego świata myślącego, że ogrom wyznań da się zebrać w jedno). Brakuje głębi i wgryzania się w problematykę, a nawet jawne ignorowanie odwiecznych zasad w imię tego, że pochodzi z "obcej" kultury. Jeżeli w taki sposób podchodzimy, to rzeczy, które np. nazywamy tantrą zachodnią, żadną tantrą nie jest i nawet koło tantry nie leżało.

Mam nadzieję to w przyszłości rozwijać, tym bardziej, że brakuje dystansu. Czemuś co twierdzi się, że jest obiektywne, tak naprawdę jest subiektywne i powoduje zniekształcenia. Chciałabym jakoś się z tym uporać, ponieważ, czy tego chcę, czy nie, jestem tego częścią. 

Czyli oprócz Tarota, może pojawiać się o wiele więcej.

czwartek, 17 kwietnia 2014

kolejna talia w rodzinie

Przyznam się bez bicia, że mam zapędy kolekcjonerskie. W krótkim czasie nabyłam pięć talii i właśnie niecałą godzinę temu odebrałam tą najnowszą. Zakup był trochę przypadkowy, ale spodobała mi się. Myślę, że w pracy też mnie nie rozczaruje.

Chronologicznie moja karciana rodzina:
1) China Tarot - pierwsza talia i do tego trudna. Małe Arkana są nieilustrowane, więc dla początkującego to droga przez mękę. Mimo to, Wielkie Arkana i dworskie pobudzają mi bardzo wyobraźnię. Malarstwo Der Jen, malarki pochodzącej z Tajwanu, są nieco cukierkowe, ale mają w sobie tyle energii. Moje ulubione ilustracje to Głupiec, Śmierć i Królowa Kielichów. Bardzo mi pasuje androgyniczność postaci, Głupiec jest najlepszym przykładem - raz widzę mężczyznę, a kiedy indziej kobietę. Ma to dla mnie głębokie znaczenie.
2) Tarot of the Journey to the Orient - talia ciężko pracująca, a teraz na zasłużonym urlopie. Mimo, że rysunek nie zawsze mi pasuje, to mimo wszystko przemawia do mnie. Z reguły szybko przychodziły mi możliwości interpretacji. Z tego też powodu używałam jej do czytania dla innych. W sumie nie ma w niej nic "niezwykłego", oprócz tego, że naprawdę świetnie mi się z niej czyta. Niby nic, a jednak. Dużo pracowałam z Marco Polo (druga nazwa), więc musimy trochę odpocząć od siebie.
3) Tarot of Reflections - ta talia zastąpiła Marco Polo i też świetnie mi się z nią pracuje. Jest już nieco głębsza od poprzedniczki, ale zaskakuje mnie, że spodobały mi się ilustracje. Są takie komiksowe, miejscami dziwaczne, a jednak pociągające. Taka trochę specyficzna talia. Ma fenomenalny Księżyc i ta ilustracja jest też na koszulce.
4) Ukiyoe Tarot - prawdziwie japońska talia inspirowana sztuką ukiyo-e. Rzadko jej używam, co jest świadectwem, że ostatnio mało czytam dla siebie. Dla mnie ta talia, mimo bardzo "ascetycznego" wyglądu jest bogata w znaczenia. Bardziej czuje tam wpływ tarota marsylskiego, więc nie wspomnę, że tak jak w China, Małe Arkana nie mają ilustracji.
5) Spiral Tarot - czyli nowe dziecko. Jest malusieńka, nawet mniejsza od Ukiyoe. Polubiłam ją od razu, chociaż ma kilka wad. Mały rozmiar powoduje, że bogate w dodatkowe symbole Wielkie Arkana (horoskop, Drzewo Życia, litery alfabetu hebrajskiego) mogą być mało czytelne. A szkoda, bo na przykład na karcie Słońce jest piękny Helios powożący rydwanem za horyzontem. Nie wiem też czemu talia jest określana jako celtycka. Mało tam celtyckości, może chodzi o spiralę, która mimo wszystko występuje w wielu kulturach. Jednak polubiłam tą talię. Chociaż Małe Arkana są mniej dopracowane niż Wielkie, to cała talia jest szalenie sympatyczna. Ze względu na mały format i przyjemne kolory widzę ją jako talię wizytową. Za jakiś czas przekonamy się jak będzie "chciała" pracować.

No to czas myśleć nad kolejną... te moje straszne zapędy kolekcjonerskie.

sobota, 29 marca 2014

kapryśny Tarot i przyznanie się do porażki

Po raz pierwszy zdarzył mi się przypadek, że nie byłam w stanie nic wyciągnąć z rozkladu. Nie było pustki w głowie - wędrowało miliony możliwości do każdej karty. Poprosiłam nawet o wsparcie z zewnątrz. Niby wszystko dobrze, karty mają sens pojedynczo i w danych konfiguracjach, ale coś jest nie tak. Miałam tą jedną kartę, która "zablokowała" mi wszystkie wokół. Dwa dni się z tym "woziłam". Aż dzisiaj postawiłam drugi rozkład ogólny, który rozwija tematykę pierwszego. No i niespodzianka, kolejna blokada.

Co się zadziało? Może kto inny by się przestraszył, a druga osoba na siłę próbowała coś wyłuskać. Stwierdziłam jednak, że tak nie ma sensu. Jak tłumaczyłam koleżance (nie stawia kart, ale miała z nimi do czynienia od dziecka), to użyłam słowa, że się nie dostroiłam do niej. Coś mnie w drodze zatrzymało. Jak wspomniałam, powiedziałam jej o tym wprost. Wydaje mi się to uczciwe i etyczne. Jeżeli nie jestem w stanie czegoś zrobić, to komunikuję to osobie, która zadaje pytanie.

Wchodzimy tu na grząski grunt przyznania się do porażki. Chyba nikt tego nie lubi, a osobom, które wykorzystują swoją intuicję do pracy, może się wydawać czymś wyjątkowo strasznym. No bo jak to? Wtedy najlepiej zrzucić odpowiedzialność na karty. Spotykałam się z tym na różnych forach dyskusyjnych - kapryśne karty, rozkład nie ma sensu i tym podobne. Tarot nie jest niczemu winien, pokazuje niedyspozycje osoby czytającej jak i osoby pytającej. Pierwsza ze stron może nie mieć już sił na czytanie, a druga? Druga może wcale nie chcieć znać odpowiedzi, mimo, że pyta. Albo ukrywa coś tak głęboko, że za nic w świecie nie chce, aby to wyszło na wierzch. Oto co się ukrywa za kapryśnością kart.

Jak widać, powiedziałam, że nie byłam w stanie zrobić czytania. I jestem bardzo zadowolona z tej decyzji. Nie ma sensu się siłować z samym sobą, oraz dorzucać do tego, że Tarot jest jakimś niezależnym bytem decydującym za siebie.

Jedyną osobą, która podejmuje decyzje to Ty sam. A to niestety, nie zawsze jest oczywiste.