niedziela, 19 stycznia 2014

początki

Nadszedł czas na pewną wędrówkę. Przez wiele lat nie chciałam nią kroczyć, ba, nawet się bałam, a to może poświadczyć kilka osób z mojego otoczenia. Czasem, aż panikowałam na myśl, że może mnie spotkać coś „nienaturalnego”, coś ponad mną i nie będę miała nad tym żadnej kontroli. Myśl o stawianiu tarota powodowała we mnie głęboką obawę, bo nie chciałam usłyszeć jak moje życie potoczy się dalej. I nadal nie chcę tego wiedzieć. Wolę, aby to było tajemnicą i teraz wiem, że zawsze nią jest.

Sięgnęłam po karty spontanicznie, bez większego zastanowienia. Tak po prostu się stało. Właściwie nie ma sensu się nad tym specjalnie rozwodzić. Zaciekawił mnie tylko aspekt psychologiczny i karmiczny tarota, ale bez większego zagłębiania się. Chęć jednak była na tyle silna, że zdecydowałam się na kupno talii. No i kupiłam wraz z pierwszym zestawem książek, które będę przybliżać w międzyczasie.

Moja talia nie jest talią, którą zaleca się dla początkujących. Chyba większość myśląca poważnie o wróżeniu wybiera talie z jasną symboliką. Ja jednak tak nie postąpiłam. Wybrałam „China Tarot” autorstwa wspaniałej malarki z Tajwanu, Der Jen. Nie myślałam o symbolach, ani o wróżeniu, chciałam coś co by było mi bliskie. Dlatego też uważam swoją decyzję za najlepszą jaką mogłam zrobić. Ta talia ma dla mnie głębokie znaczenie i obcowanie z nią sprawia mi wielką radość. Z każdym dniem widzę coraz więcej detali.


Żeby nikt nie miał wątpliwości co do mojego punktu widzenia – karty nie mają żadnej mocy, gdy otwiera się po raz pierwszy pudełko. To tylko kawałki papieru z pięknymi ilustracjami, nic więcej i nic mniej. Ale gdy patrzy się na nie, zastanawia jakie uczucia wzbudzają obrazy wraz z nazwami, zaczyna się proces przypisywania znaczenia. Karty są takie jakie my chcemy, aby były. Nie widzę tutaj żadnej zewnętrznej siły, tylko taką jaka jest we mnie. Jeżeli pojawia się dobro, to ono we mnie, a jeśli zło, to nadal wypływa jedynie z wnętrza. 

Wszystko co tutaj piszę jest subiektywne i wcale nie trzeba z tego korzystać. To moje małe kroczki, a czy będę o nich pisać? Nie mam pojęcia. Dzisiaj myślę, że tak, a jutro? Może jutro stwierdzę, że to był głupi pomysł...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz